Geoblog.pl    dzidek1960    Podróże    Rowerem z Polski na Węgry i z powrotem.    Nocleg przy zabawie tanecznej.
Zwiń mapę
2022
06
sie

Nocleg przy zabawie tanecznej.

 
Polska
Polska, Milicz
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1271 km
 
Po drugiej w nocy zerwał się wiatr i zaczął kropić drobny deszcz, w oddali słychać pomruki burzy. Patrzę w aplikację pogodową a ta mi pokazuje "pogodnie". Niestety po godzinie piątej zaczęło już porządnie lać a co gorsza towarzyszy temu silny wiatr powoduje to tu, to tam przeciekanie powłoki namiotu. Zwijam śpiwór aby nie przemókł bo nie będę miał możliwości go dosuszyć a spać w mokrym to żadna przyjemność. Pada cały czas, o 9,30 postanawiam mimo wiatru i deszczu jechać dalej, pakuję się. Jeszcze przez godzinę towarzyszy mi silny wiatr prosto w twarz i deszcz. Później już tylko wiatr, jest dość chłodno, zaledwie 16 stopni. Jedzie się niezbyt dobrze ale najważniejsze że kilometry mijają. Dojeżdżam do Namysłowa, objeżdżam rynek i browar, kiedyś już tu byłem. Znajduję dwa nowe Nepomuceny do mojej wirtualnej kolekcji i ruszam dalej. Wcześniej spotkała mnie trochę dziwna sytuacja, zatrzymałem się przed otwartym kościołem. Gdy do niego wszedłem już od samych drzwi zauważam figurę św. Nepomucena stojącą przy ścianie prezbiterium obok ołtarza. Przy ołtarzu kobieta układa kwiaty, podchodzę i chcę zrobić zdjęcia. Reakcja kobiety jest natychmiastowa, uniemożliwia mi zrobienie zdjęć stając pomiędzy mną a Nepomukiem do tego mówi że kościół jest od modlitwy a nie od tego aby robić w nim zdjęcia a tak w ogóle to powinienem mieć zgodę księdza. Pytam się gdzie jest plebania abym mógł się z księdzem skontaktować, ona na to że w innej miejscowości bo to jest kościół filialny a ona już kończy i zaraz zamyka kościół. Nie chcę z nią dyskutować, wychodzę.

Z Namysłowa jadę do Sycowa, do tamtejszego browaru restauracyjnego. Docieram do niego w mojej porze obiadowej więc czas na ich piwko i obiad. Piję wędzonkę czyli rauchbiera a na obiad biorę pierś kurczaka w panierce ze słodu pszennego. Nie wziąłem tylko jednego pod uwagę, tego że mam protezę a słód będzie grubo mielony i twardy i prawie od razu dostanie się pod nią. Praktycznie uniemożliwia mi to gryzienie ale jakoś sobie radzę. Mimo tych problemów nie żałuję że wziąłem to danie, wręcz przeciwnie, jestem zadowolony. Mięso przy smażeniu przeszło smakiem słodu otrzymując bardzo fajny i oryginalny smak. Piwko też było fajne, jeśli ktoś lubi wędzonki to polecam. Wiatr osłabł ale nadal dmucha w twarz, wyszło słońce i od razu zrobiło się przyjemnie. Temperatura też jeż przekracza 20 stopni. Jadę w stronę Milicza, niestety ale niektóre z tutejszych dróg przypominają te z Węgier. Obiecałem że nie będę już więcej narzekał na polskie drogi więc nic więcej nie napiszę. Dochodzę do wniosku że może dzisiaj uda mi się dotrzeć do Milicza więc cisnę ile się da aby nie musieć spać na dziko. W Miliczu jest "Ostoja", bardzo fajny ośrodek przy stawach karpiowych nad rzeką Młynówką będącą malutkim dopływem Baryczy. Znajduje się tu ostoja Konika Polskiego, którego gdy ma się szczęście można zobaczyć całe tabun. Jest też część przeznaczona na biwakowanie oraz domki letniskowe, kilka razu tu już byłem i lubię to miejsce. Pomimo całodniowego wiatru w twarz potocznie zwanego w środowisku rowerzystów "wmordęwindem" docieram do Milicza krótko przed dwudziestą. Najpierw zajeżdżam do znajomego który prowadzi Browar Milicz, witamy się, częstuje mnie piwkiem i rozmawiamy o mojej podróży. Dosiada do nas jeszcze kilka osób które tu w międzyczasie dotarły, jeden z nich też jeździ długie trasy i niedawno jechał Zakopane - Szklarska Poręba. Rozmawiamy a czas mija, robi się ciemno, żegnam się i ruszam do "Ostoji" znajdującej się po drugiej stronie miasta. Gdy do niej dojeżdżam już z daleka słyszę muzykę. Okazuje się że w ośrodku w najlepsze trwa zabawa taneczna z jakąś kapelą. Nie zamierzam tańczyć ale przeciw muzyce nic nie mam, w takich okolicznościach przyrody nawet disco polo fajnie brzmi. Rozkładam namiot obok dwójki rowerzystów którzy tu będą spać na trawie w samych śpiworach. Jest bardzo przyjemnie, nawet nie wiem kiedy zasypiam chociaż zabawa trwa kilkanaście metrów od namiotu. Dzisiaj przejechałem 123 km (1790) pomimo jazdy przez cały dzień pod wiatr.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dzidek1960
Zdzisław Wasiołka
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 63 wpisy63 1 komentarz1 560 zdjęć560 0 plików multimedialnych0