Piękne starówki w Bielsku-Białej i Pszczynie.

Wstaję, wszystko pokryte grubą warstwą rosy. Idę wziąć prysznic, gdy wracam wchodzę do namiotu i biorę się za notatki. Gdy je piszę widzę kontem oka że coś ode mnie odpada, szukam i znajduję małego kleszcza całkowicie napitego. Musiał być już wczoraj ale go nie zauważyłem, ciekawe że nie odpadł w czasie kąpieli lub wycierania. Kończę notatki, czas na śniadanie i pakowanie. Idę jeszcze nad jezioro zerknąć na nie w pełni dnia. Opuszczam kemping i udaję się do browaru Zarzecze. Dwie sympatyczne panie kategorycznie odmawiają wstępu do browaru zasłaniając się przepisami sanitarnymi. Mówi się trudno, jadę dalej do Bielska-Białej, ruch duży ale dobrze się jedzie. Docieram do Bielska-Białej, do browaru Wirtuozeria i pytam się o piwowara, jest. Pierwotnie tylko opowiada o browarze ale ostatecznie pokazuje mi go. Przesympatyczny człowiek z wielopokoleniową historią rodziny piwowarskiej. Żegnamy się a ja ruszam do Browaru Miejskiego. Tu też udaje mi się trafić na piwowara akurat w trakcie warzenia piwa. Chwilę rozmawiamy i pozwala mi zejść do piwnic gdzie mieści się reszta instalacji. Od Barmana dostaję jeszcze podstawki Browaru Wisła którego piwa też są tu sprzedawane, specjalnie po nie poszedł do domu bo mieszka obok. Coś czuję że dzisiejszy dzień może być dla mnie szczęśliwy. Oglądam miasto, pałac Sułkowskich którzy mają bogate związki z moim Lesznem, starówkę a czas w miejscu nie stoi. Piękne miasto, trzeba się tu będzie kiedyś wybrać ponownie ale poświęcić dużo więcej czasu na zwiedzanie, warto! Ruszam do Czechowic-Dziedzic, tym razem muszę jechać krajową "1". Trochę się tej drogi obawiam ale nie ma zakazu, jest asfaltowe pobocze, jadę. Ruch straszny, samochody jadą oboma pasami jeden za drugim, Źle się jedzie i z przyjemnością ją opuszczam, docieram pod Browar Dziedzice. Wchodzę i zastaję piwowara przy pracy, akurat wysładza brzęczkę. Trochę z nim rozmawiam, mówi abym poczekał aż zakończy proces i będzie miał chwilę wolnego. Pokazuje mi cały browar, mówi o produkcji itd. daje też do spróbowania piwa prosto z tanków w tym koźlaka pięknie odleżakowanego który jeszcze przez jakiś czas nie trafi na wyszynk. To już dzisiaj trzeci browar w którym mam bezpośredni kontakt z piwowarem. Ruszam do Pszczyny, znowu "1", znowu w tym potwornym ruchu. Docieram na pszczyńską starówkę, oglądam pałac Książąt Pszczyńskich, rynek, wszędzie gwarno i pełno rowerzystów. Dochodzę do wniosku że tu też byłoby warto wrócić na dłużej. Wchodzę do Brovar16, tym razem nie zastaję piwowara ale cały sprzęt pięknie wyeksponowany w restauracji, piję ich najnowsze piwo bursztynowe, dobre ale nie powala. Jeszcze trochę kręcę się po mieście i ruszam w stronę krajowej "1", to już ostatni odcinek tej drogi który mam do pokonania. Niestety ale tu spotyka mnie niespodzianka, na kolejnym jej odcinku jest zakaz ruchu rowerów. Po drugiej stronie ekranów dźwiękochłonnych dostrzegam równoległą ulicę, jadę nią, potem ścieżką też wzdłuż krajówki docieram do kolejnej ulicy. Gdy ta odbija w bok i już dalej nic nie prowadzi wzdłuż krajówki próbuję ponownie na nią wjechać ale nadal mam zakaz. Przeglądam mapy i dostrzegam jakieś nikłe ślady prowadzące do drogi w którą miałem wjechać za kilkanaście km. z krajówki. Ruszam w nie, na początku mam ładny asfalt ale robi się późno, czas na nocleg. Tym razem nocuję na łące prawie przy zabudowaniach, oddziela mnie od nich tylko droga i wąski pasek przydrożnych zarośli i drzew. Tym razem tylko 56 km. (1507)

Zdjęcia (12)

Komentarze (0)