Geoblog.pl    dzidek1960    Podróże    Rowerem z Polski na Węgry i z powrotem.    Znowu na Słowacji, cieszę się że mam już za sobą dziurawe węgierskie drogi.
Zwiń mapę
2022
29
lip

Znowu na Słowacji, cieszę się że mam już za sobą dziurawe węgierskie drogi.

 
Słowacja
Słowacja, Gočovo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 858 km
 
Rano gdy wstaję postanawiam zmienić tylną oponę bo ma całe boki pocięte na węgierskich dziurach i tworzą się na nich wybrzuszenia. Boję się że może mi w drodze pęknąć i będę musiał zdejmować bagaż aby ją wymienić, teraz mam pusty rower i bez problemów to robię. Ruszając w tę drogę od niechcenia wrzuciłem zapasową do sakwy, teraz jest jak znalazł a starą zabiorę ze sobą i gdzieś wyrzucę do kosza. Opuszczam łąkę i jeszcze prawie dwa km. jadę polnymi drogami zanim wyjadę na asfalt. Kierunek granica. Muszę przyznać że odkąd opuściłem Miszkolc jakość asfaltu mocno się poprawiła, mam jeszcze dziurawe odcinki ale większość jest gładka i jedzie się dużo lepiej. Mijam jedną wioskę, potem drugą i w końcu zatrzymuję się na kawę, wszędzie miałem ją po 200 a tu 300 forintów. Cały czas mocno się wspinam, znowu widzę oznaczenie parku narodowego, ile ich już widziałem na terenie Węgier. Wygląda na to że Węgrzy mają ich dużo. Po ok. 6 km wspinaczka dobiega końca, teraz szybki zjazd i jestem w ostatniej węgierskiej miejscowości na mojej trasie. Na ok. 0,5 km przed granicą jest duży parking a przy nim stoiska z pamiątkami, plenerowe restauracje, atrakcje dla dzieci i tłum turystów. To tu zaczyna się kilka szlaków w tym parku narodowym a przede wszystkim startuje się do jednej z najładniejszych węgierskich jaskiń krasowych. Ponieważ mam jeszcze trochę forintów a nie chcę ich wieźć do domu kupuję dobry obiad i warzone na licencji belgijskie piwo a za ostatnie drobne pamiątkę, nie zostaje mi nawet jeden forint. Zaskoczyło mnie postepowanie motocyklistów których tu się dużo zatrzymało. Wszyscy z piwem i to nie jednym a potem na Węgry. Mi za piwo grozi mandat a im utrata prawka, wysoka grzywna a nawet areszt. Węgry podobnie jak Słowacja mają bezwzględne 0 promila u kierującego. Ostatnie 500 m do granicy mam płasko ale ledwie ją mijam zaczyna się ostry zjazd. Mijam na nim dwóch sakwiarzy mozolnie wspinających się do granicy, pierwszy znacznie starszy ode mnie jedzie na lekko tylko z dwoma małymi sakwami i widać że ma już dość tego podjazdu. Drugi znacznie młodszy, może syn, jedzie na ciężko z trzema dużymi sakwami i plecakiem, pozdrawiamy się a ja już im współczuję tego co czeka ich na Węgrzech. Tu też jest teren słowackiego parku narodowego i jaskinia krasowa do której prowadzi wejście przez pawilon wybudowany przy samej drodze. Zjeżdżam dalej aż do samej drogi krajowej "16" będącej częścią drogi E571. Wjeżdżam na nią, szerokie pobocze, równiutki asfalt i te widoki! Żadnych zakazów co jeszcze przed kilkoma godzinami było dla mnie nie do pomyślenia na Węgrzech. Docieram ją do Rožňavy gdzie mam zaplanowany kolejny browar. Docieram do niego, budynek restauracji już od dawna zamknięty na cztery spusty, remont ale jest informacja że sprzedaż piwa w nowym budynku browaru 50 m dalej. Wchodzę ale już na drzwiach widzę że zwiedzanie browaru do 15,30 a jest już po 17. Biorę dwa piwka na wynos, pytam się o możliwość zajrzenia do browaru, nic z tego podobnie jak i z podstawkami. Opuszczam browar robiąc kilka fotek z zewnątrz i ruszam dalej w stronę Popradu. Już stąd widzę że przede mną leje. Jadę kilkanaście km gdy dopada mnie deszcz, udaje mi się w porę schować wraz z rowerem na przystanku autobusowym. Po godzinie ruszam dalej, już tylko mży ale po pięciu minutach dopada mnie kolejna fala deszczu, na szczęście krótka. Myślę już nad kolejnym miejscem na nocleg, widzę na mapach że wijąca się obok drogi rzeka dwa razy ją przecina, może uda mi się wcisnąć pod most. Nic z tego, mosty stare i nie mają żadnej wolnej przestrzeni obok rzeki. Zjeżdżam w polną drogę biegnącą wałem obok rzeki Sajó, wał ładnie wykoszony. Odjeżdżam nią kilkaset metrów, znajduję szersze miejsce gdzie obok drogi rozstawiam namiot. Już w momencie rozbijania namiotu widzę dwie kobiety idące z psem wałem. Są to Słowaczki więc rozkładam się dalej, gdyby były Romkami miałbym obawy czy nie zmienić miejsca. Po jakiejś godzinie wracają a ja kładę się spać. Dzisiaj 74 km. (1181)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dzidek1960
Zdzisław Wasiołka
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 63 wpisy63 1 komentarz1 560 zdjęć560 0 plików multimedialnych0