Pobudka około 7, toaleta i śniadanie. O ósmej jesteśmy już przy samochodzie. Dzisiaj oprócz dalszego zwiedzania Pragi mamy zaplanowane inne "atrakcje". Właśnie wyjeżdżamy na pierwszą z nich, czyli giełdę birofilistyczną w pobliskim Kladnie. Jeszcze nigdy nie byłem na giełdzie w Czechach więc bardzo mnie ciekawi. Po przejechaniu trzydziestu kilku kilometrów lądujemy w Kladnie przed niewielką knajpką gdzie odbywa się giełda. Po wejściu zauważam, że na tak małej giełdzie jeszcze nie byłem. U nas w kraju jest też wiele małych klimatycznych giełd ale na każdej z nich jest przynajmniej kilkudziesięciu birofilów a tu tylko 9 osób,czyli ja podbiłem ich frekwencje o całe 10%. Wafli, podstawek dla niezorientowanych, też jak na lekarstwo a właśnie ich kolekcjonerem jestem. Przywiozłem ze sobą trochę polskich do czeskich piw, robię parę wymian. Następnie próbuję coś dokupić, pierwsze ceny mnie przerażają, wywindowane w kosmos jakby wyszli z założenia "przyjechał z Polski to pewnie i tak weżnie". Mimo to kupuję kilka wzorów, wreszcie natrafiam na dwóch co mają normalne ceny, u nich w sumie zostawiam tyle koron co u wszystkich pozostałych a mam kilka razy więcej wafli. Po dwóch godzinach wracamy do Pragi, z giełdy jestem średnio zadowolony, jej małość mnie powaliła. Zjeżdżając z Městský okruhu pod hostel pomyliłem jedną z jednokierunkowych uliczek i wjechałem na podziemny parking pod galerią handlową. Ponieważ po południu chcieliśmy kupić jakieś zabawki dla wnuków wykorzystujemy pomyłkę na zakupy. Znajdujemy sklep z zabawkami, wchodzimy. Atmosfera jak na placu zabaw, pełno dzieciaków "oglądających" zabawki. Znajdujemy coś co się nam podoba ale cena już nie, średnio 200 - 300% cen w Polsce, mimo tego coś tam kupujemy. W markecie kupujemy też jedzenie na kolację i śniadanie Koło południa lądujemy pod hostelem i ponownie znajdujemy miejsce prawie pod drzwiami hostelu, co prawda za drugim okrążeniem placu ale zawsze. Po odświeżeniu się jedziemy tramwajem w stronę Hradczan, wysiadamy obok Chotkovy sady, przechodzimy na punkt widokowy i podziwiamy piękną panoramę Pragi. Następnie przechodzimy pod wejście na Praski Zamek i tu niemiła niespodzianka, długa kolejka do bramek pilnowanych przez komandosów. Po dojściu do nich dokładne trzepanie, trzeba wyjąć wszystko z kieszeni, otworzyć plecak, kobiety torebki i przejść przez bramkę, na szczęście nie zapiszczała i mogłem wszystko z powrotem włożyć na swoje miejsce. Przez następne godziny chodzimy po Hradczanach zwiedzając je, docieramy pod Złotą Uliczkę ale nie możemy jej zobaczyć bo wstęp biletowany ale nie ma biletów na samą uliczkę a tylko na kilka atrakcji łącznie, a z nich nie chcemy korzystać. Opuszczamy Hradczany przechodząc obok kolejnych bramek do których też stoją długie kolejki wchodzących. Schodzimy na Malą Stranę również ją zwiedzając. Na Malostranské nám. trafiamy na jakiś jarmark, naszą uwagę zwraca artysta rzeźbiący w płytach gramofonowych. Przy pomocy mikroszlifierki wycina skomplikowane wzory w płytach, powieszone na białym tle robią niesamowite wrażenie. Następnie przez Most Karola przechodzimy na Stare Miasto. Tym razem możemy podziwiać most w dzień bo wczoraj w nocy było na nim ciemno jak w ... Trochę chodzimy po starówce, potem wstępujemy na obiad do jakiejś knajpki poza głównymi szlakami. W międzyczasie dzwoni do nas kuzynka podając godzinę o której będzie kulał chrześniak żony. Jest on reprezentantem jednego ze słowackich klubów kręglarskich i właśnie dzisiaj gra przeciw praskiej drużynie. Jeszcze trochę chodzimy i tramwajem jedziemy na godzinę osiemnastą na Žižkov, to tam jest kręgielnia. Kibicujemy do końca zawodów i około 21 wracamy do centrum Starego Miasta. Ponieważ nasze bilety dobowe straciły już ważność próbujemy kupić jednorazowe ale wszędzie oferują tylko dobowe a automatów w tej części Pragi brak. Tak idąc przechodzimy obok podświetlonej w czeskie barwy wieży telewizyjnej i docieramy pod główny dworzec kolejowy. Piękny zabytkowy budynek jest w końcowym etapie remontu ale główny i jeden boczny hol są już odnowione, podziwiamy piękno tej budowli. Przez Václavské náměstí i Můstek docieramy na Stare Miasto. Na Václavské náměstí pełno policji i limuzyn na dyplomatycznych blachach, ruch mocno ograniczony, już się domyślam dlaczego w południe było takie trzepanie na bramkach zamku. Jeszcze trochę chodzimy po bocznych uliczkach starówki, wszędzie pełno czarnoskórych naganiaczy do podejrzanych lokali. Wstępujemy jeszcze na piwo do Pivovar Národní gdzie kupuję ich ciemne specjalne, najlepsze z piw tego wyjazdu. Podobnie jak wczoraj do hostelu docieramy po północy.