Geoblog.pl    dzidek1960    Podróże    Drugi rowerowy wypad po restauracyjnych i małych browarach Czech, Słowacji i Polski.    Kolejne browary na trasie i zatłoczona Częstochowa.
Zwiń mapę
2015
13
sie

Kolejne browary na trasie i zatłoczona Częstochowa.

 
Polska
Polska, Bąków
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 773 km
 
Znowu codzienny poranny ceremoniał, pakowanie mam już opanowane do perfekcji. Podjeżdżam pod Browar na Jurze, ostatnia próba jego obejrzenia. W tym samym czasie pod browar podjeżdża samochód i wysiada z niego kobieta. Wchodzi w bramę browaru, zaczepiam ją pytaniem "czy może się zapytać kogoś z szefostwa browaru o możliwość obejrzenia wnętrz browaru". Pyta się kiedy i dlaczego, mówię że przejechałem część Czech i Słowacji oglądając tamtejsze browary a teraz wracam do domu i próbuję oglądać polskie. Każe wejść do środka i zaczekać. W międzyczasie przychodzi facet który ją przywiózł z jakąś młodą kobietą. Kobieta, którą wcześniej zagaiłem wraca z drugą kobietą i mówi, że ta pani mnie oprowadzi. Przyprowadzona kobieta okazuje się być piwowarem a poznana wcześniej kobieta i mężczyzna z młodszą kobietą to właściciele z córką. Mówię, że miło mi ich poznać i dziękuję za możliwość obejrzenia browaru. Pani piwowar prowadzi mnie do pomieszczeń produkcyjnych a właściwie do jednego pomieszczenia pełniącego funkcję warzelni i fermentatorowni. Opowiada mi historię powstania browaru oraz omawia ostatnio warzone w browarze piwa. Na koniec częstuje mnie piwem, które za dwa dni będzie miało premierę. Prosto z tanku wyśmienicie smakuje. Jest to Cherry Lady, piwo kwaśne, wiśniowe, powiedziałbym że wytrawne. Niestety, kupione później w butelce już nie jest tak wytrawne, jest dużo bardziej kwaśne ale nadal z duszą. Żegnam się i dziękuję za poświęcony czas. Odjeżdżam w stronę Myszkowa. Opuszczając Zawiercie dostrzegam Browar Jana, nie wiedziałem że już warzy piwo ale na bilbordzie jest napisane "piwo warzone na miejscu". Zatrzymuję się i wchodzę. Duży kompleks hotelowo-restauracyjny z Spa, basenem i terenami rekreacyjnymi. Za ogrodzeniem osobny budynek z dużym napisem "Browar". Wchodzę do restauracji, biorę "źródlane jasne". Fajne piwko, miłe w smaku i aromacie. W lokalu pusto więc rozmawiam z kelnerem. Okazuje się, że piwko jest owszem ich ale warzone w Janie Olbrachcie a widoczny budynek browaru jest w trakcie rozruchu i powinien we wrześniu zacząć warzyć. Dziękuję za rozmowę i odjeżdżam. Jadę dalej, przejeżdżam Myszków, napotykam kolejną figurę św. Nepomucena. Mijam się z kilkoma grupami rowerzystów, którzy jak się okazuje wracają z rowerowej pielgrzymki do Częstochowy. Po porannym rześkim powietrzu już nie ma śladu, znowu upał, może trochę mniejszy niż do tej pory ale nadal uciążliwy. Jadę w stronę browaru Wąsosz. Tu już nie mam tyle szczęścia co w Zawierciu. W biurze miły młody człowiek mówi mi, że nie ma właściciela a on nie ma upoważnienia ani czasu aby mnie oprowadzić po browarze. Udaje mi się jeszcze tylko zdobyć podstawkę Polka pils. Ruszam w stronę Częstochowy do Browaru Czenstochovia. Biorę małe jasne bo z kija maję tylko je i pszenicę. Zamawiam też obiad. Tym razem szaleję i biorę polędwiczkę zapiekaną w cieście francuskim z kluseczkami w piwnym sosie, do tego buraczki i jakieś kiełki. Po obiedzie kierunek Jasna Góra. Cała główna aleja do Sanktuarium pełna grup pątniczych. Hałas jak na jarmarku, każda grupa ze swoimi megafonami, każda co innego gra i śpiewa. Młodzież tańczy, wszystko ciągnie się z dobry kilometr. Cały ten tłum już od dłuższego czasu wbija na klasztorne błonia. Podjeżdżam pod błonia ale rezygnuję z wejścia na klasztorny dziedziniec. Nie jestem w stanie przecisnąć z rowerem, bez niego dałbym radę. Ruszam w dalszą drogę i ciągnę ile się da aby jak najmniej trasy zostało na jutro. Rozkładam obozowisko nad niewielką rzeczką Stobrawa, pod Bąkowem, niedaleko Kluczborka. Zauważyłem schowaną pomiędzy rzeczkę a las wykoszoną łąkę ledwo widoczną z drogi. Gdybym się nie zatrzymał na moście to bym jej nie zauważył. Rozkładam namiot na skraju łąki przy samej wodzie, jeżeli w nocy nie przyjdą dziki to będzie dobrze bo tylko ich się obawiam nocując na terenach śródleśnych. Do późnych godzin nocnych z lasu dochodzi głos kozła sarny, który z biegiem czasu staje się coraz bardziej upierdliwy. Widocznie nie podoba mu się to, że zająłem jego miejsce przy wodzie. Mam zamiar się wykąpać ale jak tylko zanurzam nogi w wodzie to przeszywa mnie lodowate zimno, ograniczam się tylko do umycia rąk, nóg i twarzy. Kąpiel zostawiam na rano jak mój organizm ostygnie od tego upału, teraz obawiam się szoku termicznego. Idę spać, do samego końca słyszę kozła. To jest mój ostatni nocleg w tej trasie.
Dzisiejszy dystans to 139 km.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dzidek1960
Zdzisław Wasiołka
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 63 wpisy63 1 komentarz1 560 zdjęć560 0 plików multimedialnych0