Geoblog.pl    dzidek1960    Podróże    Drugi rowerowy wypad po restauracyjnych i małych browarach Czech, Słowacji i Polski.    Wymarzone miejsce na biwak z najlepszym piwem w dłoni.
Zwiń mapę
2015
06
sie

Wymarzone miejsce na biwak z najlepszym piwem w dłoni.

 
Czechy
Czechy, Chomoutov
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 286 km
 
Budzę się przed szóstą, trochę wcześnie aby wstawać na urlopie. Zasypiam ponownie i budzę się około dziewiątej. Idę się umyć do przepływającej obok rzeczki Biała ale ze względu na suszę trafniej tu pasuje nazwa potok. Codzienne poranne czynności i wyjeżdżam ok. 10.30. Mozolnie wspinam się na przełęcz, nierozgrzane mięśnie dodatkowo utrudniają pedałowanie. Miało być 11% ale odnoszę wrażenie, że miejscami jest dobre 12% i zamiast 3 km. wychodzi mi 3,5 km. Na przełęczy krótki odpoczynek, spoglądam wstecz a tam na znaku 11% na odcinku 4 km. Spora rozbieżność jak na taki krótki odcinek. Spotykam tu Polaka, który jechał na Pradziada ale ze względu na objazd dotarł tu i nie bardzo wie jak jechać dalej. Sprawdzamy mapę i znajdujemy drogę od drugiej strony. On odjeżdża samochodem a ja ruszam za nim. Zjeżdżam główną drogą i niestety przelatuję mój zjazd w boczną drogę, spostrzegam to dopiero kilka km dalej. W najbliższej miejscowości odbijam w bok, w stronę drogi którą przegapiłem. Zaczyna się podjazd, niby nieduży, jakieś 6-7% ale miejscami jest i z 10%. Tak się wspinam około 6 km i docieram do Karlova Studánka. Jest to piękna uzdrowiskowa miejscowość przypominająca mi historyczną część naszej Szczawnicy. Na początku miejscowości asfalt ustępuje miejsca kostce granitowej a nachylenie drogi zwiększa się do jakiś 11-12%. Tak przejeżdżam całą miejscowość i wjeżdżam na moją planową drogę. Przestaję żałować nadłożonej drogi i wysiłku z tym związanego, Jest pięknie. Jadę dalej, podjazdy coraz krótsze a zjazdy się wydłużają, znak że powoli opuszczam góry. Dojeżdżam do Rýmařova, zatrzymuję się na rynku, oglądam figurę św Nepomucena, ratusz, starówkę. Na rynku jest ustawiona tablica opisująca m.in. po polsku najciekawsze miejsca w mieście.Podjeżdżam pod miejscowy browar Excelent, biorę ich ciemną "12" i zamawiam obiad. Z karty zrozumiałem tylko 150 g piersi kurczaka i ziemniaki. Za zamówieniem czekam z 20 minut wypijając przeciętne piwo. Kelnerka przynosi mi talerz z czymś czego się absolutnie nie spodziewałem. Wygląda to jakby przerośnięte bliny, ani śladu kurczaka, myślę sobie że pomylili zamówienie. Mimo to postanawiam spróbować co to takiego, Odkrawam kawałek i już wiem, to jest moje zamówienie. Na talerzu mam dwa kawałki piersi kurczaka zasmażonej w grubym placku ziemniaczanym. Jest to oryginalne i smaczne danie. Po obiedzie ruszam w stronę Uničov po drodze oglądając kolejne nepomuki, jest ich tu trochę. Dojeżdżam do Horki nad Moravou i Pivovárka Melichárka. Biorę ich Cascade APA wiele sobie po nim obiecując. Niestety, całkowite rozczarowanie, Cascade nie czuć ani w aromacie, ani w smaku. Po prostu przeciętny czeski ciemny leżak. Instalacji browaru też nigdzie nie widać, przeciętny ogródek piwny. Przy sąsiednim stoliku słyszę język polski, odzywam się. Okazuje się, że to Poznaniacy zwiedzający Czechy busem, nocują w wcześniej zarezerwowanych hotelach a tu wpadli licząc na dobre piwo. Trochę rozmawiamy, kiedyś przez kilka lat mieszkałem w Poznaniu przy tej samej ulicy co jedna z kobiet. Odjeżdżam prawie o 20. w stronę wcześniej upatrzonego miejsca na biwak. Muszę się wrócić jakieś 5 km. Po drodze zatrzymuję się jeszcze przy browarze Chomout. Obiekt składa się z restauracji, ogródka piwnego i browaru w drugim budynku z przeszkloną warzelnią. Biorę na wynos 1 litrowego peta z Single Hop Ale Polaris. Jadę nad duży staw z czatownią, przypomina mi to Stawy Milickie. Rozbijam namiot nad stawem obok czatowni, na skraju sportowego lotniska z którego właśnie startuje motolotniarz. Wchodzę na czatownie, trochę tu siedzę jedząc kolację i popijając piwo. To Single Hop Ale Polaris jest rewelacyjne a litr lekko wchodzi. Przed sobą mam ptactwo na tafli wody a za sobą czerwono zachodzące słońce. Samo piękno natury, siedzę tu jeszcze jakiś czas aż mi przeciwległy brzeg ginie w mroku. Jeszcze to tu, to tam błyśnie latarka, oznaka aktywności wędkarzy. Myję się i idę spać.
Dzisiaj przejechałem 95 km.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dzidek1960
Zdzisław Wasiołka
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 63 wpisy63 1 komentarz1 560 zdjęć560 0 plików multimedialnych0