W nocy obyło się bez burzy ale za to kilkakrotnie obudziły mnie żerujące obok namiotu sarny. Rano piękna słoneczna pogoda ale nad górami piętrzą się chmury. Jadę do Potštejn, z daleka widać górujące nad miastem ruiny zamku. Na miejscu okazuje się, że w mieście jest jeszcze drugi, znacznie nowszy i zachowany w całości zamek. Obok ciekawie wyglądający kościół i mimo że drzwi do przedsionka są otwarte nie można obejrzeć wnętrza. Jest ono oddzielone litymi drzwiami a nie jak to najczęściej u nas bywa kratą. Jadę w dół do Řemeslný pivovar Clock. Niektóre ich piwa już znam z festiwalu piw rzemieślniczych w Annopolu ale próbuję na miejscu pszenicznego. Oglądam budynek i wiedząc w jakim on niedawno był stanie jestem pełen podziwu dla obecnego właściciela. Ponieważ korony mi się już kończą muszę zweryfikować dalszą trasę. Opuszczam dalszy odcinek zaplanowanej, prowadzącej w głąb Czech trasy obejmującej kolejne browary i jadę w kierunku na Žamberk i tamtejszy Pivovar Žamberk. Po drodze jeszcze na chwilę zatrzymuję się w Vamberku. Oglądam to ciekawe miasto i ruszam w dalszą drogę. Do mojego kolejnego celu docieram krótko przed 13.00 a przybrowarniana knajpka jest otwarta od 14,00. Jadę do centrum, oglądam piękny i zadbany rynek oraz niezbyt ciekawy zamek. Wracam do knajpki krótko po otwarciu a już jeden rowerzysta raczy się w niej piwem. Kupuję na drogę w butelkę ich "13", pytam się o podstawki i tu też każą sobie za nie płacić i to aż 10 koron, biorę jedną i dopiero po powrocie przekonuję się że jest ich cała seria :( . Ruszam dalej, wydrukowane mapy Google znowu wyprowadzają mnie w pole, jadę jakimiś bocznymi drogami, zero ruchu. Dopiero po kilkunastu kilometrach zjazdów i podjazdów wyjeżdżam na drogę, którą chciałem jechać. Jadę w kierunku na Hanušovice gdzie w planie mam największy browar na trasie. Pomiędzy przygranicznym Mladkov a Lichkov dostrzegam bunkry. Na miejscu dowiaduję się, że jest to fragment Kralickiego Regionu Fortyfikacyjnego z mieszczącymi się tu bunkrami piechoty. Obecnie te jak i pozostałe obiekty Regionu Fortyfikacyjnego stanowią Muzeum Wojskowe Lichkov. Krótko za przejściem granicznym na Międzylesie, w miejscowości Králíky mam kolejny objazd. Ponieważ nie jest to droga lokalna tylko wojewódzka mam go dobrze oznakowanego. Objazd wyprowadza mnie na wąskie lokalne drogi na których podjazdy nie mają końca. Trafiam tu na ciekawy pomysł, maszt telefonii komórkowej jest tak zbudowany że jest równocześnie wieżą widokową. Najwyższy jego poziom stanowią anteny ale pod nimi znajduje się platforma widokowa do której prowadzą schody. Próbuję z niej dostrzec miejsce gdzie mógłbym rozstawić namiot, nic takiego nie widzę. Kawałek dalej wśród drzew i krzewów dostrzegam jakąś pustą przestrzeń, jadę w tamtym kierunku. Jest to jednak teren zabudowany budynkiem wodociągów a ponieważ jest to teren parku krajobrazowego i pełno tu szlaków i tabliczek zakazujących dzikiego biwakowania postanawiam się tu rozłożyć. Teren ładnie wykoszony ale gładki tylko pomiędzy resztkami bramy i budynkiem oraz na wprost wejścia do niego. Obawiając się jednak odwiedzin pracowników wodociągów rozstawiam namiot na niezbyt równym ale też wykoszonym terenie za budynkiem przy okazji płosząc sarnę. Dzisiaj, mając w pamięci wczorajszą sytuację, jak przejeżdżałem koło pastwisk gdzie pasły się krowy zwracałem uwagę czy wśród nich nie ma byka. Okazało się że na wielu pastwiskach obok krów pasł się byk, widocznie tu jest taki sposób hodowli bydła. Kolacja, piwko i idę spać. Dzisiaj przejechałem 69 km.