Geoblog.pl    dzidek1960    Podróże    Rowerowy trip po restauracyjnych i małych browarach północnych Czech.    Czeski domowy obiad.
Zwiń mapę
2014
09
sie

Czeski domowy obiad.

 
Czechy
Czechy, Rychnov nad Kněžnou
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 294 km
 
Budzę się około 07,00 słychać pierwszych pakujących się do wyjazdu. Idę się wykąpać i zaskoczenie, przy umywalkach jest mydło w dozownikach ale pod natryskami są tylko gołe ściany. Wracam do namiotu po żel pod prysznic, to ma być kemping wysokiej klasy jakby sugerowała cena? Po śniadaniu jeszcze obchód kempingu z aparatem, po drodze spotykam jeszcze kilku co tak robią. Pakuję namiot i wyjeżdżam po 09,00. Jadę w stronę browaru Tambor, znowu objazd. Okazuje się, że to ten wczorajszy dla którego zamknięto wjazd do Dvůr Králové nad Labem. Zamknięty jest około 100 metrowy odcinek ulicy. Jadę na nos w kierunku browaru i bez problemu go znajduję. Obejrzenie z zewnątrz, trochę fotek i wracam z powrotem na główną drogę. Bez problemu znajduję drogowskazy na Jaroměř, okazuje się jednak później, że to nie ta droga którą chciałem jechać. Wyjdzie to na jaw gdy zacznę błądzić. Wydrukowane z Google mapki z opisem trasy mogę sobie w ... wsadzić, jak potrzebuję coś sprawdzić to nie ma tego a gdzie wszystko jasne to rozpisuje się na kilka stron. Objazdy na drogach lokalnych to makabra. O ile na krajowych są dobrze oznaczone to tu jest tylko pisemna informacja w którym miejscu droga została zamknięta i to wszystko. Miejscowy trafi a obcy po co tu się błąka. Próbuję przejechać jedno takie miejsce ale po kilku kilometrach zaczyna się. Pieszo i rowerem bez bagażu idzie się przebić ale taką ciężarówką jak moja już nie. Wzdłuż głębokiego wykopu, pod ścianami budynków biegnie ścieżka szeroka na dwie płytki chodnikowe na której stoją jeszcze słupy energetyczne. Wracam do początku tej drogi i zaczynam szukać innej. Znajduję drogę wzdłuż zbiornika Rozkoš obok miasta Česká Skalice. Piękne duże jezioro zaporowe, dojeżdżam do zapory. Wysoka na ponad 26 m wąska, ziemna zapora na rzeczce Rozkoš, którą można przejść poniżej zapory podciągając nogawki do kolan. Docieram do Nové Město nad Metují. Pierwotnie miałem je poza trasą a teraz podziwiam jego uroki. Okazało się, że nieplanowane trasy okazują się najciekawsze o czym przekonałem się nie pierwszy raz. Wyjazd z głównego placu stromym zjazdem oznakowanym jako 12%, już się boję co będzie dalej, po drugiej stronie rzeki. I słusznie bo widzę znak podjazd 12%, który tak na oko ma około 1 km. Potem wypłaszczenie i lekki zjazd, po kilkuset metrach znowu znak zjazd 12%, czy oni nie znają innych cyfr ;) Znowu mi się to nie podoba i słusznie bo za chwilę mam kolejny stromy ale nie oznaczony podjazd. Nogi mi mówią, że jest więcej niż poprzednio, może 13% albo nawet 14%. Na szczęście nie ma on więcej niż 400 - 500 metrów. Na górce rozjazd a w środku stara chałupa a w niej knajpka. Staję, zamawiam kawę u właściciela chodzącego w bokserkach i o kuli, mającego grubo ponad 60 lat. Śmiesznie to dla mnie wygląda ale w Czechach to normalka, w małych knajpkach poza miastami wszyscy mają gdzieś te ich Sanepidy czy co tam oni mają. Pytam się o ciepłe jedzenie, nie prowadzą ale za chwilkę wychodzi właścicielka i mówi, że może podać domowy obiad. Nie wiem co to może oznaczać ale podejrzewam, że to co oni mieli na obiad. Zamawiam, wtrąca się właściciel i mówi że polivka z chlebem i coś czego za diabła nie mogłem rozszyfrować, mówię że biorę. On na to dochodzenie czy chleb do tego "czegoś" ma być pokruszony czy w pajdach a skąd ja mam wiedzieć jak nie wiem co będę jadł. Okazuje się, że polivka to rosołek na kurzynie i wątróbkach z ryżem a na drugie coś w rodzaju gulaszu, smażone i duszone mięso z zasmażaną i surową cebulą, do tego kompot z czerwonej porzeczki idealny na dzisiejszy upał. Zjadam wszystko i płacę niespełna 120 koron. Docieram do Dobruška, znajduję browar, jest już zamknięty i nie widzę żadnej ich knajpki w pobliżu. Robię kilka fotek, wsiadam na rower i jadę dalej w kierunku Rychnov nad Kněžnou. Po drodze mijam kilka ciekawych miejsc. Docieram na miejsce, oglądam zamek i ciekawy potężny kościół Św. Trójcy. Następnie zjeżdżam pod Městský Podorlický Pivovar, ciekawe budynki starego browaru tylko częściowo są wykorzystywane przez nowy browar, reszta to jakaś inna firma. Znajduję knajpkę przy browarze i jak zwykle pełno tu rowerzystów na piwie. Wiem, że w Czechach obowiązuje całkowite "0" alkoholu u kierowców ale co z rowerzystami, przymyka się na nich oko i nie poluje jak u nas czy też mają inne normy, nie wiem. Wiem za to że u nas już by stali za rogiem i wyłapywali każdego stąd wyjeżdżającego. Kupuję 0,5 l. "13" i z przyjemnością później na biwaku wypijam. Jakieś dwa kilometry dalej zakładam w lesie dzikie obozowisko. Pierwotnie chciałem się rozłożyć na skraju pastwiska przy elektrycznym pastuchu ale w porę dostrzegłem wśród krów potężnego byka. Jest godzina 21,30 księżyc w pełni ale widać odległe błyski i słychać pomruki burzy. Dzisiaj przejechałem 85 km i zrealizowałem wcześniej zakładany plan minimum, mógłbym wracać do domu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (18)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dzidek1960
Zdzisław Wasiołka
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 63 wpisy63 1 komentarz1 560 zdjęć560 0 plików multimedialnych0